Czy mam już prawo do opisu, a nawet oceny Nowej Zelandii po ponad roku przebywania w Hamilton?
Nie jest to takie oczywiste, bo rok to nie tak dużo, by samego siebie upoważniać. Nadać sobie funkcję. Przypiąć sobie order za zasługi w subiektywnej ocenie obiektywnych faktów.
Choć z drugiej strony człowiek trochę po świecie się wytłukł, więc ma skromne prawo do porównań.
Tym bardziej, że mieszkając w takim Hamilton, ma się okazję poznać Kiwusów z krwi i kości, inlanderów, post-farmerów, co dzielą rodzinne ziemie na kawałki i za grube miliony sprzedają pod działki budowlane (dzięki czemu Lila i ja mamy pracę). Zaciągających trudnym do ogarnięcia dialektem, który wzbudza niepokój, popłoch i pozbawia wiary we własne umiejętności.
Albo późnych, mocno skundlonych z białasami Maorysów, co wygodnie żyją sobie trochę obok głównego nurtu wydarzeń i w dupie mają zasady zdrowego odżywiania, tyjąc na potęgę, bo syfiastego białego pieczywa i innego badziewia już nie mają w dupie.
Imigrantów, którzy w liczbie stosunkowo niewielkiej (wyjąwszy Chińczyków, bogatych zazwyczaj, co nieruchomości i biznesy kupują za gotówkę przywleczoną z ojczyzny) zasilają lokalny, niezwykle prężnie rozwijający się biznes. Jak my. Zazwyczaj wykwalifikowanych, bo takich NZ przyjmuje chętnie. Jak my.
Którzy próbują jakoś się odnaleźć w tym sennym mieście wielkości Olsztyna, w którym gdyby nie uniwersytety, byłoby znacznie, znacznie senniej.
Którzy z różnych powodów tęsknią za swoimi macierzami, na przykład z powodu braku kiszonych ogórków, czy śpiewów stadionowych i wspólnego piwka z kumplami w pubie, bo tutaj subkultury kibolskie nie zdążyły powstać, więc nie było komu stworzyć pieśni stosownych. Tak ustaliliśmy pewnego popołudnia z pewnym Anglikiem, który przyszedł naprawić nasz kominek gazowy.
A propos:
PIWO
Dominuje głównie piwo goryczkowe, o wyraźnym smaku chmielu. Imperial IPA, India Pale Ale, Amber Ale, American Pale Ale, Imperial Stout. Popularne marki to Monteith's, Emerson's, Mac's, Epic, Moa, Tuatara, Yeastie Boys. Mike's, Mata, czy łagodne, słynne Tui.
MODA
Jak w Polsce, tyle że nie ma tu presji, że wiocha, że na Janusza. Tutaj raczej wynika to z dużego dystansu do tematu, niż parafialnego obskurantyzmu.
RUCH SAMOCHODOWY
Dużym nietaktem jest trąbienie. No chyba że w skrajnych sytuacjach.
Wymuszanie pierwszeństwa jest dość niefrasobliwe, nawet w znanym z uprzejmości Wrocławiu by nie przeszło. Ale spoko, bo nie ma pędzących na złamanie karku znerwicowanych pojebów.
W mieście przestrzeganie prędkości jest normą. Coś tam się oczywiście zawsze nagnie, szczególnie w sznurze aut, ale szaleńczych pościgów nigdy nie widziałem. Manewry są spokojne, przewidywalne. Jest tu mnóstwo rond, które spowalniają zapędy narowistych testosteronów.
Wypadki są, bo wynika to ze statystyki, ale trup nie ściele się po rowach, oddzielonych od jezdni krzyżami. Jeśli zdarzy się tragedia na drodze, mówi się o tym długo. Ale takie rzeczy głównie w mieście Tauranga, na wschodnim wybrzeżu.
Na autostradzie również spokojnie, auta wyprzedzają się jak tiry w Polsce - to norma. Raz widziałem chojraka, który szedł jakieś 150; dwie minuty później dwa radiowozy go przytuliły.
Dużo tu motocykli, sporo klubów motorowych, także Hell's Angels. W zasadzie nikt nie jeździ na japońcach. Niedaleko Adasia szkoły, jest salon Harleya - czasem, w soboty, zbiera się załoga, a przed sklepem gra kapela.
Tutejsza młodzież, czy to "biała", czy maoryska, wybiera głównie pierdzące stare nissany skyline, czy inne tego typu hałaśliwe rupcie. Na nowe ich nie stać.
DROGI
Poza tym drogi kręte, jak makaron campanelle, ale dobrze oznakowane: przed każdym większym zakrętem podana jest bezpieczna prędkość, z jaką można go pokonać. Bardzo pomocne, bo nigdy nie wiadomo w tym górzystym kraju, co za winklem.
Co jakiś czas, głównie w terenie górskim, znajduje się passing lane, dzięki którym można bezpiecznie wyprzedzić maruderów lub ciężarówki.
JEDZENIE
Chleb również mają niezły, co, jak wiadomo, dla Polaka jest ważne. Rzeczony Pack'n'save ma swoją piekarnię, w której pieką doskonały żytni kibbled rye, i choć pack'n'save'ów w NZ setki, uświadczysz go tylko w Hamiltonie.
Powszechnie używa się masła solonego, co zapewne wynika z faktu, że dawniej tylko w takiej formie nie jełczało na statkach, którym dotarcie do NZ zajmowało miesiące.
OPIEKA MEDYCZNA
Dzieci do 13 roku życia mają darmową opiekę medyczną, łącznie z lekarstwami i dentystą, za którego dorośli płacą grubą kasę (400-500 dol. za wizytę!).
POGODA
Jest dużo słońca cały okrągły rok, przez to dużo zieleni; zimą zimno jest głownie wieczorami - za dnia pracowałem w krótkich spodenkach. Po za tym skoro zioła i sałata rosną bujnie w ogrodzie nawet zimną, to chyba nie jest tak źle?
Nie są tu mile widziane fronty południowe, antarktyczne. Nie śródziemnomorskie, jak w Europie. Tutaj ciepło dociera z północy. Zazwyczaj przynoszą one przenikliwie zimne wiatry, deszcze, a na Wyspie Południowej śnieg. Chociaż tam rozgrywa się zupełnie inna historia pogodowa.
Ponieważ nie ma przemysłu ciężkiego, powietrze jest krystalicznie czyste; dlatego jednym z dwóch moich ulubionych rytuałów porannych jest wyjście na zewnątrz i zaczerpnięcie pachnącego świeżością powietrza. Drugim jest kubek herbaty.
Ponad 80% energii elektrycznej pochodzi z hydroelektrowni i źródeł geotermalnych. Pamiętam takie zdarzenie: Gdy pewnego zbyt ciepłego popołudnia na wyprawie narciarskiej na wulkanie Ruapehu proszę Tonniego o oszczędzanie prądu i wyłączenie ogrzewania elektryznego, ten stwierdza, że w NZ tak to nie działa, bo jeśli nie ma zapotrzebowania na prąd, hydroelektrownie muszą spuścić nadmiar wody i zalać tym samym ziemie farmerów poniżej. Więc trzeba wspierać lokalny biznes, który daje ludziom pracę. No, nie wiem. A co z globalnym ociepleniem? Ciepło nie znika.
LUDZIE
Kiwusy.
PODSUMOWUJĄC
Kraina czysta, otwarta na ciekawych ludzi, dość konserwatywna, choć swobodnie dyskutuje się w radiu o gorących tematach typu: TPP, ochrona środowiska (tj. tego, co pozostało po tragicznej jego degradacji dokonanej przez pierwszych farmerów), w tym kwesta całkowitej segregacji śmieci (polityka zero-waste) legalizacja marihuany, problem bezdomności w Auckland w efekcie kolosalnych cen nieruchomości, brak sensownego transportu publicznego, rozruby czołowych rugbystów w erotycznych klubach nocnych.
Nic tylko tu mieszkać.
A ponieważ już tu mieszamy, nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcać do przyjazdu. Ale jedynie tych, którzy będą mieli coś do zaproponowania tej krainie oraz tych, którzy czują, że Polska nie jest ich miejscem. Dla mnie już nie jest. Za łatwo się człowiek przyzwyczaja do normalności.
Nie wyobrażam sobie teraz życia w kraju, w którym Jerzy Urban, komentując obecną sytuację polityczno - kościelną zauważa, że nawet w komunie był postęp, bo po Bierucie był Gomułka, a po nim Gierek. Przysięgam, nie Urban mi autorytetem.
Tak więc, drogi Czytelniku, jeśli obcy Ci zatęchły trupem, polski katolicyzm w wydaniu tępych narodowców i tłustych, równie tępych "hierarchów" kościelnych oraz jeśli obcy Ci bełkot pisowskich, zgrzybiałych starców, czy cwaniaków od ośmiorniczki, serdecznie zapraszam do nas.
Czeka na Ciebie ostatnie takie miejsce na ziemi.
Przybywaj, póki nie za późno.